Wczoraj około 20.00 wyruszylismy na lotnisko w Kolkacie taksowka. Jechalismy tak wczesnie bo juz nie bylo co robic w mieście i trzeba było odebrać od Hindusa z naszego hotelu plecaki. Stwierdzilismy, ze lepiej czekac na lotnisku do odlotu o 5.05 rano. Odprawa poszla szybko ale najwieksza niespodzianka czekala nas na pokladzie samolotu. Nasz drogi Anthem, ktory nam pomogl zakupic bilet na samolot ( bardzo mu za to jestesmy wdzieczni) przy okazji zrobil na niedzwiedzia przysluge. Zamowil nam przez Internet posilki koszerne, bo niby posilki na zamowienie sa podawane w pierwszej kolejnosci. Owszem byly ale to co podali trudno nazwać posilkiem a raczej małą przekąską. Kazde z nas dostalo po dwa jablka, banana, jakas sliwke i niezidentyfikowany owoc. Takie "posilki" byly dwa razy.Nie dalo się tym najesc a w dodatku surowe owoce na pusty zoladek nie sa zbyt dobrym pomyslem. Potem zaloga roznosila pachnace gorace posilki a my tylko moglismy wachac te zapachy i skrecac sie z glodu. Nic innego nam nie chcieli dac. Dostalismy tylko tak jak inni po paru godz lotu jaka bulke z wedlina. Bylismy wsciekli na British Airways i tego co nas tak urzadzil. Dorus przed lądowaniem miala juz rozstroj zoladka i tylko czekala kiedy skonczy sie ten lot. Samolot byl ogromny Boeing777 czyli najwiekszy dwusilnikowy pasazerski samolot swiata. Lecac do Londynu mijaliśmy Radom i Poznan. Gdyby tak samolot wyladowal np. w Poznaniu mielibysmy znacznie blizej do domu. Lotnisko Heathrow jest olbrzymie a Dorus tylko szukala gdzie sa kibelki. W nastepnym samolocie ktory mielismy po niecalych dwoch godzinach czekania dostalismy wreszcie normalne kanapki ale Dorus juz nic nie mogla jesc i w dodatku zapelnila torebke papierowa, ktore sa umieszczone przed kazdym pasazerem w poprzedzajacym fotelu. Wszystko przez to cholerne koszerne jedzenie. Mowilem Dorotce , ze jesli terrorysci islamscy porwa samolot to napewno tego nie przezyjemy bo Zydow (musimy nimi byc skoro chcieliśmy zarcie koszerne) to oni zbytnio nie lubia. Jednak to żydowskie jedzenie nam nie sluzy i zapewne zawsze gdy ktos nam zaproponuje koszerne od razu na mysl przyjdzie nam ten lot z Kolkaty do Londynu :) Warszawa przywitała nas szara i chłodna. Na lotnisku spokój, cisza niemalże leniwa atmosfera i ... słyszymy zewsząd jakiś dziwnie znajomy język i rozumiemy wszystkie ogłoszenia i napisy reklamowe! No tak, to jesteśmy w domu. Czy to możliwe, że od pożegnania z Polską minęło już pięć miesięcy?