Orzel wylądowal! Dziesiaty i ostatni lot w tej podrozy przebiegl bez problemow. Misja "Azja" zakonczona ...
W szarej, marcowej Wawie czekal juz na nas Roland z naszym samochodem. Wysiadl na Dworcu Centralnym a my pojechalismy do Bydzi bladzac troche po Warszawie i probujac trafic na Wislostrade. Nie mieliśmy planu miasta a pamiec jakoś tego dnia szwankowala:) Daleko jednak nie ujechalismy bo o 19 juz nie bylem w stanie prowadzic samochodu i musielismy stanac na parkingu by sie chwilke zdrzemnac. Ta chwilka to bylo tylko 6 godz. Gdy sie obudzilismy w samochodzie to na zewnatrz szlala sniezyca:) Stwierdzilem, ze widac mala roznice w pogodzie pomiedzy Tajlandia czy Indiami a Polska:) Gdy bylismy jeszcze na lotnisku zadzwonil do nas Michal (ten poznany przez nas w Nepalu) z propozycja nastepnej podrozy w czerwcu. Oferta brzmi kuszaco ale zobaczymy jak bedziemy stac z finansami i czasem.
O co chodzi z tym 28.5 godzinna dobą? Proste Z Kolkaty wylecielismy o 5 rano a w Polsce bylismy o 15.40 ( to akurat nie ma znaczenia) i po przylocie do kraju musielismy cofnac zegarki wlasnie o 4godz i 30min co nam wydluzylo o tyle dobe.
Teraz tylko pozostalo nam uzupelniac wpisy, dodac zdjecia i niestety to jest koniec naszej podrozy:(