Tajlandia to byla po prostu miła odmiana i pełen komfort - wozilismy sie tam klimatyzowanymi autokarami, po platnych autostradach, na ulicach bylo w miare czysto, turystom oferowano masaze, tatuaze, wokol wszedzie hotele, restauracje. Natomiast po przekroczeniu granicy z Kambodza wszystko zaczelo przypominac Azje jaka do tej pory poznalismy w naszej podrozy. A to oznacza dziurawe drogi, kurz, smieci, miejscami smrod, wioski pograzone w ciemnosci z powodu braku pradu, rozpadajace sie stragany i podniszczone budynki. Do takiej Azji do tej pory przywyklismy wiec mimo, ze moze podrozowanie w takim otoczeniu nie jest najprzyjemniejsze to Kambodza wcale nas nie zaszokowala ani nawet niemile zaskoczyla. Jednym slowem NORMALKA :) I od razu poczuliśmy się swojsko.
Postanowilismy, ze dzisiejszy dzien spedzimy na rozeznaniu sie w sytuacji, jak wyglada miasto a Angkor Wat bedziemy zwiedzac jutro. Znalezlismy Old Bazar i tam juz pozbylismy sie troche doalrow. Trzeba kupic jakies pamiatki i prezenty skoro juz znamy date powrotu (niestety :(:( ) Kupilismy nawet dwa przewodniki Lonely Planet za 14$ dwie sztuki oczywiscie podrobki czyli perfidna kserówka oryginału ale nam to wystarczy:) Chcielismy tez wyplacic z bankomatu tutejsza walute a tu ku naszemu zdziwieniu wyskakują wyskakuja dolary. Wszystkie ceny sa podane w dolarach i nawet reszte wydaja w dolcach. A jesli reszta nie jest rowna czyli w pelnych dolarach to centy przeliczaja na rodzimą walute. Kurs tutejszej waluty zwanej riel to 1$ = 4000 KHR
Dosyc tanie jedzenie znalezlismy w okolicach starego Bazaru. oczywiscie w jakiejs prymitywnej knajpce gdzie chlopak z brudna szmata chodzil i zabijal muchy na stolach co sprawialo mu widoczną frajde :)
Ryz z krewetkami kosztowal 1.5$ i ryz z kurczakiem tyle samo, a shake z ananasa 0.5$
Internet kosztuje 0.5$ za godzine
Woda mineralna 1.5l 0.55$