Do Varanasi, ktore ponoc jest jednym z najstarszych miast swiata dotarlismy z czterogodzinnym opoznieniem ( ONLY :)) Na dworcu kupilismy od razu bilet do Kalkuty na 26.12 a na 31.12 mamy bilet do Bangkoku w Tajlandii. Stamtąd planujemy wybrać się do Wietnamu, Kambodzy i Laosu. Do Kalkuty wracamy z poczatkiem marca i zapewne tydzien pozniej wyladujemy w Polsce bo na dluzsza podroz braknie nam juz pieniedzy.
Po przyjezdzie i zakwaterowaniu sie w hotelu poszlismy sobie na spacer nad rzeke. Ciekawe widoki i calkiem interesujaca okolica. Oczywiscie wszedzie trzeba bylo sie opędzać od naganiaczy roznego rodzaju ale czujemy sie tu znacznie lepiej niz w Delhi czy Agrze a to dlatego, ze przy Gangesie znajduje sie doslownie labirynt waskich uliczek, w ktorych nie ma az tak duzego ruchu i ciaglego wycia klaksonow. Jezdza tam tylko motory i rowery oraz oczywiscie mnostwo ludzi i krow (wszedzie srajacych wiec trzeba patrzec pod nogi i lepiej nie wychodzic w sandalach :) Kolacje wigilijna zjedlismy w restauracji w naszym hotelu (daja tu dobre jedzenie) oczywiscie nie byla to tradycyjna polska kolacja. Jedlismy kurczaka w sosie slodko-kwasnym z ryzem, kurczaka z frytkami oraz na deser salatke owocowa z lodami a zamiast oplatka przelamalismy sie plasterkiem ogorka :) Ryb tu nie podaja a nawet gdyby podawali to pewnie nikt by nie zamowil w obawie, ze wylowione z Gangesu :) Wieczorem spacerowalismy przy Ghatach czyli miejscach gdzie znajduja sie specjalne platformy lub zejscia do wody. Tutaj skupia sie zycie religijne miasta. Obserwowalismy jakas hinduska ceremonie prowadzona przez mnichow w okazjonalnych strojach. A na rzece plywalo tysiace swiec ozdobionych kwiatami, ktore stwarzały bardzo niezwykly nastroj.Ta Wigilia była zupełnie wyjątkowa...