Wedrowka w parku Chitwan zajela nam dwa dni. Doszlismy do miejscowosci Kasra polozonej na terenie parku. Na nocleg zatrzymalismy sie poza granicani parku w wiosce po drugiej stronie rzeki Rapti. Ogolnie rzecz biorac w Chitwan dosc trudno zobaczyc zwierzeta idac pieszo czy jadac jeepem z powodu duzych skupisk wysokiej trawy sloniowej oraz dosyc gestego lasu, w ktorym kryja sie zwierzaki. Widzielismy nosorozce, ktore jednak sa plochliwe i nie daja sie zbyt blisko podejsc. Widzielismy takze niedzwiedzie, dziki, jelenie, malpy oraz krokodyle ale z dosyc duzej odleglosci. Nasi przewodnicy okazali sie dosyc kiepscy i gdyby niedzwiedzie nie wyszly na droge, a spotkany stary przewodnik nie wytropil nosorozcow to nie wiele bysmy widzieli. Chodzili glownie droga dla jeepow a gdy weszli w gestwine to i tak nie wiedzieli gdzie nalezy szukac zwierzyny. Ogolnie mozna powiedziec, ze najlepszym sposobem zeby zobaczyc zwierzeta jest wyprawa na sloniu.