Jak tylko wysiedlismy z autobusu naganiacze opadli nas jak sepy. Autobus zatrzymal sie w polu za wiocha i wszyscy turysci zostali "zaatakowania" przez wlascicieli guest housow znajdujacych sie we wsi. My skutecznie sie opieralismy i wydostalismy sie z tej kotlowaniny taksowka za 50 Nrs ale bez zadnych zobowiazan co do hotelu. Sami obeszlismy potem wioche w poszukiwaniu jakiegos odpowiedniego miejsca na nocleg. Jednak ceny w tym zadupiu w porownaniu do standardu oferowanego w hotelach byly wysokie. W koncu wzielismy jakis pokoj za 250 Nrs. Wlasciciel zaoferowal nam rowniez przewodnika ( swojego mlodszego brata) na 2 dniowy treking po parku. Za ta przyjemnosc trzeba bylo zaplacic w sumie 2000 Nrs na 2 osoby + 1000 Nrs na osobe za wstep do parku na 2 dni.Poszlismy jeszcze cos przekasic do pobliskiej lokalnej knajpy, gdzie podali pyszne banany w miodzie ale za to na posilek czekalismy ok. 1h. Potem pojechalismy do Elephant Breeding Center zobaczyc male slonie. Najpierw pojechalismy rowerami ale po kilkunastu metrach zawrocilismy i wzielismy motocykl. Na motorze jechalem poraz pierwszy w zyciu. Zanalem tylko troche teorii ale praktyki zadnej. Wlasciciel pokazal mi jak sie zmiena biegi, jak uruchamia i w droge. Dorus byla przerazona i co chwile mowila, zebym zwolnil:) Jechalismy polna, wyboista droga, pomiedzi stadami bydla i karawanami sloni. Jazda byla bardziej ekscytujaca niz widok sloni przywiazanych lancuchami do pali. Tylko bardzo male slonie mogly sie swobodnie poruszac a tlumy tutejszych turystwo piszczaly w nieboglosy. Pod wieczor wybralsmy sie do restauracji gdize sie chyba czym zatrulem bo w nocy mialem problemy zoladkowe a nastepny dzien na trekingu nie nalezal do moich najlepszych.