W Tangalla spedzilismy dwa dni na odpoczynku po poprzednim odpoczynku na plazy w Mirissie. Mamy hotelik za 750 Rs za noc. Poniewaz turystow jest wielki brak wiec gdy nas zobaczyli to zrobila sie wojna kto ma nas przyjac pod swoj dach. Brak turystow jest dla nas dobry bo plaze sa znowu puste, hotele sa w dobrym stanie bo sa nowo wybudowane po tsunami, ktore wszystko zmiotlo z powierzchni ziemii. jak mowil jeden z tubylcow fala tutaj miala wysokosc ok 5m. Ma to rowniez zle strony, bo na obiad trzeba czekac ponad godzine az sie szef kuchni kopsnie do miasta po skladniki a kafejki internetowe sa zamkniete z powodu braku klientow czyli turystow. Turysci nie przyjezdzaja, ba jak slysza w wiadomosciach o wojnie na Sri lance to mysla, ze jest ona na calej wyspie. Co jest nie prawda. Wojna trwa na polnocy wyspy. Natomiast tu na poludniu oprocz check pointow i sporadycznych kontroli w autobusach czy pociagach jest spokojnie. Mozna wiec wspaniale leniuchowac na plazy, problemem jest tylko silne slonce. Juz od wielu dni nie widzielismy deszczu i dlatego trudno sie nie poparzyc. Dorus mowi, ze juz nie jestem bialym czlowiekiem ale czerwonoskorym Apaczem. Lekka przesada z tym czerwonoskorym ale troche sie opalilem Dorus tez niezle wyglada:).