Do Colombo przyjechalismy pociagiem z Negombo (ok35km) za 90 rupii czyli niecalego dolara za dwie osoby. Tutejszy pociag jest dobrym miejscem na wyciaganie kasy. W trakcie prawie dwugodzinnej (!!) podrozy pojawili sie kolejno: Sprzedawca orzeszkow i wody ktore wyciagal z brudnych wiader a orzeszki podawal zawiniete w gazete, kaleka z powykrecanymi stopami, kolejny sprzedwaca ( niewiadomo czego), grajek na organach elktronicznych, z wlasnym duzym glosnikiem i akumulatorem, grajek na pustej puszcze i stara kobieta z wielkim biustem natarczywie potrzasajaca kubkiem do ktorego trzba bylo wrzucac kase :) W pociagu stanowilismy atrakcje bo bylismy jedynymi bialasami.Na dworcu w Colombo dorwal nas gostek z tuk-tukiem ( tutejsza motoriksza na trzech kolkach) i zawiazl nas do hotelu za niecale 9 dolarow za dwie osby za noc. wozil nas pewnie kilka razy w kolo i dlatego niezdazylismy pozniej do ambasady ktora zamkneli nam doslownie przed nosem. dlatego musimy tu kiblowac do poniedzialku. Na wize czeka sie ponoc 5 dni i kosztuje to okolo 5000 rupi czyli ok 47$. Po poludnoiu poszlismy na spacer po miescie i zapomnielismy planu miasta. Lazilismy smierdzaca, halasliwa ulica Galle Road i oczywiscie nie trafilismy tam gdzie chceilismy. Za to dorwala nas wieczorna monsunowa ulewa wiec po kilku minutach nie bylo na nas suchej niktki ale temperatura wynosila wtedy 28 stopni wiec bylo fajnie. Gdy weszlismy do Mc Donalds'a gdzie jest klima to poczulismy sie jakbysmy weszli do igloo. Prawie na kazdym skrzyzowaniu stoja policjanici i wojsko uzbrojeni po zeby i kontroluja sporo samochodow. Dla nas tez byli przydatni gdy odgonili psy ktore chcialy podgryzc Dorotke:)
Miejsce gdzie teraz mieszkamy to jest prywatny dom dla gosci. Takie prywatne kwatery jak w np. Zakopcu. Nie mamy klimatyzacji a jedynie wiatrak pod sufitem mieszajacy powietrze. Dorus cierpi z powodu jedzenia bo wszystko jest bardzo pikantne nawet zarcie w Mc Donaldzie. Naszczescie frytek nie doprawili papryczka.
Dzisiaj wybralismy sie zobaczyc swiatynie hinduistyczna Subramania, po drodze zatrzymaklismy sie w Parku Wiharamahadevi, ktory okazal sie juz nieco podupadly i w krzakach siedzialy przytulone parki zaslaniajace sie parasolami. My tez kupilismy sobie parasol za 500 rupii ktory automatycznie sie otwiera i zamyka!!!! Przydaje sie zarowno na deszcz jak i na slonce. Po drodze weszlismy tez do swiatyni Seema Malaka.
Tutejsza kafejka Internetowa kosztuje 60 r/godz czyli taniej niz w Negombo.
Niedlugo musimy konczyc nasz pobyt w tutejszym przybytku bo jak codzien zbliza sie wieczorna burza.
Cola 140 Rupii
Ambun (maly) 135 R
Woda 1.5 litra 40-60 R
Frytki w Mc Donaldzie 160 R
Shake 130 R
Pizza ( mala)w Pizza Hut 350 R