Uzupelnilismy troche brakujacych zdjec z poprzednich dni. Za godzine udajemy sie na wyspe Koh Phi Phi. nastepne wpisy beda gdy Internet bedzie w odpowiedniej cenie ( czyli tani).
Z Vientianu wyjechalismy autobusem za 22000Kip do miasta w Tajlandii Oudonthany przez most przyjazni na ktorym kupilismy wize. Oficer imigracyjny oczywiscie zazadal od nas biletu powrotnego. Dobrze,ze dzien wczesniej go wydrukowalismy w kafejce w Vientianie. Bez tego papierka nie byloby szans wjechac do Tajlandii a pozostali pasazerowie autobusu byliby troszke wsciekli:) Ale powrotu do Laosu bysmy nie milei bo wczesniej wbito nam do paszportow pieczatke konczaca waznosc naszych wiz. Trzeba by kupowac nowa wize do Laosu, drukowac gdzies bilet i znowu wracac do przejscia. Pan oficer w pieknym, nienagannym mundurze byl bardzo skrupulatny( zaczal od pobrania pieniedzy czyli 1000BAT od osoby), notowal, kserowal, przybijal pieczatki, wpisywal do komputera i zeszytu, wielkiej ksiegi, porzadkowal papiery, zszywal zdjecia, papiery i wszystko co sie dalo. Pod koniec procedury uzbieral sie niezly plik papierow i dopiero wtedy laskawie wbil nam do paszportow pieczatke zezwlajaca nam na pobyt w Krolestwie przez 15 dni. Dobrze, ze tylko my musielismy zalatwiac wize na granicy. Cala procedura trwalal ok. 30 min a bylismy jedynymi klientami tego pana i nie musielismy czekac w kolejce. Z Oudonthany wyjechalismy autobusem do Bangkoku ok 11.30 a bilet kosztowal 320 Bat na osobe. Po dluuuuuuuugiej podrozy dotarlismy wreszcie do stolicy okolo 23.00 Poniewaz jestesmy sknery i szkoda nam bylo pieniedzy na taksowke poszlismy na autobus wczesniej zapytawszy w informacji skad i jakiego numeru mamy szukac. Dla zainteresowanych jest to nr 3. Oczywiscie jesli chodzi o dojazd z polnocnego dworca autobusowego na Khao San Road. W informacj powiedziano nam, ze bilet kupimy w autobuise (przynajmniej tak zrozumielismy jego angielszczyzne). Wsiadamy wiec do autobusu, ruszamy a tu nikt sie nie kwapi by nam sprzedac bilet a my sie nie kwapimy by go kupic. Byla tam jakas kobieta, ktora na kazdym przystanku cos notowala w swoim wielkim notesie ale biletow nie sprzedawala. Zap[ytalem ja nawet gdzie mam wysiasc a ona oznajmila, ze mi pokaze wlasciwy przystanek. No i pokazala a my zajechalismy za darmo zamiast placic 200Bht tzn. tyle zadal od nas taksowkarz. I nawet jeszcze zdazylismy do naszej ulubionej taniej jadlodajni na ulicy . na kurczaka w sosie slodko kwasnym. A wiec Bangkok po raz trzeci. Ma jedank swoje plusy, hotele i restauracje otwarte do pozna w nocy i oczywiscie najtansza w Tajlandi, bardzo pyszna porcja musli z yogurtem i owocami. Pychotka!!!
Bilet na Koh Phi Phi wykuplismy w najtanszym biurze turystycznym specjalizujacym sie glownie w biletach autobusowych. Zaplacilismy 1400 Bht za dwie osoby autokar plus prom, podczas gdy w innych biurach zadali od nas od 800 bht za osbe wzwyz. Wyjechalismy okolo 18 i podroz trwala cala noc.