Wybralismy sie na zwiedanie jak to bywalo na wycieczkach szkolnych za czasow komuny. Idac spacerkiem przez miasto zmierzalismy w strone kompleksu Ho Chi Minha. Najbardziej interesowalo nas Mauzoleum w ktorym leza zmumifikowane zwloki PRZYWODCY. Jednak teren jest tak rozlegly że z marszu trafilismy do muzeum a na szukanie mauzoleum juz nam nie starczylo desperacji, zwlaszcza, ze nie mozna tam robic zadnych zdjec. Muzeum to jedna wielka propaganda. Trzymane w nieskazitelnej czystosci i wyswietlajace edukacyjne filmy w jeyku angielskim o zyciu i dzialalnosci wodza. Dotarlismy takze do miejsca gdzie jak mowi tablica informacyjna lezy wrak amerykanskiego bombowca B-52, zestrzelonego przez "wietnamska armie i lud Hanoi" Nad wrakiem góruje propagandowy plakat z komunistycznymi haslami. Po tej dawce emocji udalismy sie nad jezioro zachodnie gdzie znajduje sie najstarsza w Hanoi Pagoda Bach Ma. Powloczylismy sie po miescie do wieczora i poszlismy do hotelu szykowac sie na jutrzejszy wyjazd do Dien Bien Phu czyli do granicy z Laosem. Pomimo starych uliczek w centrum, Hanoi wcale nas nie urzeklo jak kazde duze miasto. Ogromny ruch halas, to sa rzeczy ktore nas skutecznie zniechęcają do dłuższego przebywania w miastach - molochach. Sprobowalismy takze tutejszych specjalow czyli rybe Cha Ca oraz tutejszego rosolku. Warte sa posmakowania.