Geoblog.pl    Grzdacz    Podróże    Podróż z plecakiem po Azji. 2008/2009    Krotki przystanek przed Wietnamem w Kampot
Zwiń mapę
2009
24
sty

Krotki przystanek przed Wietnamem w Kampot

 
Kambodża
Kambodża, Kâmpôt
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 17932 km
 
Do Kampot dostalismy sie taksowka, ktora miala byc shared, potem jedank nie byla ale wkoncu byla ale zaplacilismy tak jakby byla ale nie do konca:) (Chyba wszystko jasne :) Jakby nie mowic zaplacilismy za kurs 11$ podczas gdy autokar kosztowalby nas 15$. W Kampot oczywiscie byl ten sam problem co w Sihanoukville czyli brak miejsc do spania w przystepnej cenie. Po godzinie wloczenia sie po miescie znalezlismy w koncu nocleg w Moliden Guest House za 8$. Wykapalismy sie od razu pod prysznicem, co bylo bardzo orzezwiajace po dlugiej drodze w upale a potem zrobilismy male pranie. Juz widzimy oburzenie obslugi hotelowej widzacej sznury z praniem wiszace w pokoju rozpiete pomiedzy szafa a lazienka :) Na drugi dzien wypozyczylismy skuter i znowu ruszylismy poznawac okoliczne wioski. Chcielismy sie udac do jaskini, Kep (miasteczka nad morzem odleglego w odl ok24km od Kampot ) i do Tekchou Rapids. Tego ostatniego nie polecamy, bo w porze suchej wody jak na lekarstwo i nie ma tam czego ogladac, a poz tym powyzej jest budowana tama, ktora zniszczy caly urok tego miesca. Mozna jedynie wejsc na pobliskie wzgorze ale trzeba wziac duzo wody do picia, bo zar jest tam morderczy.
Znalezienie jaskin na wlasna reke jest prawie niemozliwe i wymaga sporo samozaparcia i troche paliwa w baku. Oczywiscie, mozna tam dotrzec tuk-tukiem lub motorkiem z kierowca za odpowiednia oplata. My jedank wybralismy trudniejszy wariant (tanszy) ale niezalezny. Jaskinie znalezlismy dopiero w drodze powrotnej z Kep pytajac tubylcow, ktorzy w wiekszosci nie znaja angielskiego. Najlepiej pytac dzieciaki, bo ucza sie wszkole tego języka. Mozemy tylko powiedziec zainteresowanym, ze do jaskini Phnom Chnork jadac z Kampot nalezy skrecic w leweo zaraz za slupkiem milowym pokazujacym 6km do Kampot przed wioska rybacka znajdujaca sie po prawej stronie. Dalej trzeba jechac droga gruntowa okolo 5-6km ale tam juz nie ma zadnych znakow. Dzieciaki jedank, gdy tylko zobacza turyste zaraz oferuja swoje uslugi jako przewodnicy i moga wskazac droge a w jaskini trudno sie od nich opedzic. Po wyjsciu chca pieniadze za swoja fachowa robote:)
Do jaskini należy wziac latarke, choc dzieci tez je maja. Wstep kosztuje 1$ od osoby. Mieszkaja tam nietoperze i jest troche stalaktytow ale zeby do nich dotrzec trzeba sie troche natrudzic i wejsc do tunelu w ktorym nie sposob sie poruszac bez latarki. Stalagnatow nie zaobserwowalem ale stalagmity tez mozna tam zobaczyć.
W Kep to właściwie nie widzieliśmy niczego ciekawego. Mozna tam pojechac na jednodniowa wycieczke ale na dluzszy pobyt na "plazy" sie nie nadaje. Mozna za to wybrac sie na pobliska Krolicza wyspe gdzie ponoc sa piekne plaze i tanie noclegi w prostych bungalowach. W Kep jest nieciekawa plaza, otoczona murem bez drzew, przy drodze. Jest za to Krab Market gdzie sa male restauracje z owocami morza. Dorus zjadla tam rybke za 4$, ponoc bardzo smaczna.

W Kampot polecamy restauracje w Coco House nad rzeka. Jest tam dosyc tanio, mila obsluga, choc porcje sa niezbyt duże jak na moje wymagania (moze dlatego jest tanio:)

Dzisiaj przygotowujemy sie do opuszczenia Kambodzy a poniewaz chcemy przejechac do Wietnamu nowo otwartym przejsciem graicznym trzeba bylo pmyslec o jakims transporcie bo regularne autobusy jeszcze tam nie jezdza. No i wyobrazcie sobie ze od rana jakby wymiotlo wszystkie tuk-tuki. Nie moglismy sie nadziwic. Poszlismy na taxi - chcieli 30$, to troche duzo jak za odleglosc 55km. W koncu zdecydowalismy sie na dojazd motorem do miasteczka w Wietnamie o nazwie Han Tien. Koszt 10$/osoba, chyba najlepszy wariant bo przygraniczny most jest uszkodzony i tylko motor moze go przejechac a tak trzeba by dralowac ok. 3km. Czy to prawda? Napiszemy jak sami zobaczymy. W kazdym razie wieczorem rozwiazala sie poniekad tajemnica naglego znikniecia wszystkich tuk-tukow. Otoz okazalo sie ze jutro jest Chinski Nowy Rok i pewnie dlatego wszyscy pojechali zarabiac w jakies bardziej oblegane miejsca albo już zrobili sobie wolne. A my nieswiadomie znowu bedziemy swietowac w podrozy:)

1$= 4000 Rieli

Cola 2litry 8500R
Latarka 5000r
krem antycosmito :) Odomos 100ml 4000r
Kapelusz na rynku 4000R
Internet od 3000R do 4000Rza godz
w restauracji:
musli z owocami i jogurtem 2$
jajecznica z pomidorem i cebula 1.5$
chicken sandwich 2$
herbata 0.5$ za czajniczek
spagheti 4$
kurczak slodko kwasny z ryzem 2$

Ceny dotycza restauracji Coco poniewaz w innych ceny byly znacznie wieksze

KAMBODZA naszym zdaniem to:
1. Ladne plaze
2. Duzo zagranicznych turystow
3. Troche drogo ( w porównaniu do innych krajów azjatyckich ), szczegolnie jedzenie i transport
4. Piękne zabytki angkorskie
5. Zadziwiajace lokalne specjaly kulinarne dla odwaznych :)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (9)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
anthem
anthem - 2009-01-26 12:26
No i widzę że w wietnamie też nie ma internetu:(
 
 
Grzdacz

Dorotka i Przemek
zwiedzili 12% świata (24 państwa)
Zasoby: 159 wpisów159 332 komentarze332 871 zdjęć871 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
05.04.2011 - 06.04.2011
 
 
 
21.07.2008 - 24.07.2008