Dzisiaj czujemy sie w miare dobrze ale profilaktycznie zazywamy wegiel. Rano i w nocy zimno. Dzisiejszy etap wg naszego przewodnika (J. Kurczab) to tylko 4 godziny marszu co razem z odpoczynkami i jedzeniem na trasie zajmuje nam niecale 6 godzin. Z Bagarchap do Chame trzeba pokonac okolo 500 m wzniesienia. W Chame na ostatnia minute wpadamy do banku by wymienic dolary na rupie bo oczywiscie wymienilem ich w Kathmandu niedostateczna ilosc i teraz stracilem na tej wymianie bo kurs byl znacznie mniej korzystny. Na kazdy dzien trekkingu trzeba liczyc 10-15$ na osobe. Jedzenie jest coraz drozsze im bardziej wznosimy sie do gory. Szczegolenie napoje (woda 1litr kosztuje juz okolo 100Rs). My jednak korzystamy z naszego filtra Katadyn i bierzemy wode ze strumieni. A nasi znajomi z Warszawy z powodzeniem wykorzystuja tabletki uzdatniajace. Codziennie przekraczamy wiszace mosty nad rzeka, ktorymi chodza rowniez zwierzeta. Skonczyly sie juz owoce w sklepach, teraz pozostaje tylko jedzenie w hotelach i przydroznych restauracjach. Naszczescie jedzenie jest w pozadku i wegetarianie takze moga sie tu spokojnie wyzywic. Ola jest wegetarianka. Totez zatrzymujemy sie w trakcie marszu na lunch. Pogoda przepiekna i co jakis czas pojawiaja sie osniezoine wysokie szczyty. Widzimy pierwszy osmiotysiecznik Manaslu(8156m) i Annapurne II (7937m). Roslinnosc zmienila sie i jest juz wysokogorska. Chame jest polozone na wys. 2680m. W wiosce znajduje sie gorace zrodlo i wspolnie z Ola i Michalem wybieramy sie by wygrzac w nim nogi, jednak woda jest zbyt goraca. Wieczorem znow bardzo zimno, naszczescie wlasciciel hotelu rozpala ogien w piecu w restauracji i siedzimy tam do poznego wieczora. Znowu rozgrzewamy sie cieplym termoforem z woda z goracego zrodla.
Ceny posilkow:
Mixed pizza 330Rs
Lemon tea kubek 40Rs
Spring Rolls 200Rs
Hot chocolate kubek 70 Rs
Chleb chapati 100Rs (2placki)
Dwa gotowane jajak na twardo 100Rs
Snickers 80 Rs
Pokoj 150 Rs