No i zalatwione! Mamy pozwolenia na treking. Nie bylo latwo znalezc wlasciwe biuro. Wokol pelno agencji trekingowych ale za zalatwienie formalnosci licza sobie 1000 NRs! A Czech z sasiedniego pokoju powiedzial nam ze za treking z przewodnikiem i noclegami oraz wyzywieniem zalatwiany przez agencje kosztuje 22 euro za dzien!!! W koncu jednak dowiedziielismy sie gdzie mozna zalatwic dokumenty bez posrednikow i podajemy wszystkim zainteresowanym: w Kathmandu i w Pokharze Biuro Nepal Tourism Board (adres podamy nastepnym razem). Nalezy zaplacic 2000 NRs za wstep do Annapurna Conservation Area ( w przypadku trekkingu do bazy Everestu tylko 1000) gdyz jest to obszar chroniony. Oprocz tego nalezy zalatwic tak zwana TIMS card czyli wpisac sie do bazy danych trekkerow. Zalatwia sie to w tym samym budynku tylko inne wejscie. Ta karta jest bezplatna, potrzebne sa tylko 2 zdjecia + 2 na pozwolenie.
Chcielismy wlasciwie rozpoczac trekking juz jutro, w Doroty urodziny ale przydarzyla nam sie mala niedyspozycja. Wczoraj wybralismy sie do jakiejs chinskiej knajpy, tutejszej spelunki, w ktorej po scianach grasowaly karaluchy i po 5 dniach kiepskiego jedzenia w podrozy objedlismy sie niemozliwie. No i dzisiaj rano walczylismy o kibelek :) i caly dzien postu. Na szczescie juz jest lepiej. Dzisiaj popoludniu wybralismy sie do swiatyni "Monkey Temple" - jej wlasciwa nazwa jest inna ale trudna do zapamietania. Troche sie nameczylismy - najpierw zeby ja znalezc, a potem zeby tam wejsc upierdliwie stromymi schodami. U gory przywidalo nas stado malp oraz widok Katmandu i po raz pierwszy dalekich, osniezonych szczytow Himalajow. Poza Thamalem czyli dzielnicą turystyczną, pelną sklepikow, hotelikow, zapachu kadzidelek i wszedzie powtarzanej mantry buddyjskiej, o ktorej czytalismy wczesniej w relacjach innych podroznikow ("ommani padme hum...), ulice Kathmandu przypominaja troche indyjskie - pyl, smieci i wariacki ruch uliczny. Kupilismy dzisiaj kilka niezbednych rzeczy na trekking: polar, spodnie, stuptuty (ochraniacze przeciwsniezne na nogi), kosztowalo nas to ok. 100 zl, ale musielismy sie troche potargowac. Jezeli uda nam sie przejsc cala zaplanowana trase wokol Annapurny, to zajmuje to ok.14-21 dni (zaleznie od tempa marszu i zdolnosci aklimatyzacyjnych) ale poniewaz jest juz dosyc pozna pora a my bedziemy wchodzic na wysokosc ponad 5400m npm., to mozna sie spodziewac opadow sniegu a wtedy zakladamy ze zajmie to ze 20 dni, wiec przez tyle czasu moze sie nie pojawic zaden wpis. W tych rejonach nie ma tez zasiegu komorkowego.
Jesli chodzi o ceny to sa tu przystepne ale wszedzie oczywiscie probuja naciagac i trzeba sie targowac. Kurs dolara jest zmienny ale wynosi ok. 78 NRs za 1$.