Geoblog.pl    Grzdacz    Podróże    Podróż z plecakiem po Azji. 2008/2009    Dalsza droga do Nepalu
Zwiń mapę
2008
18
lis

Dalsza droga do Nepalu

 
Indie
Indie, Raxaul
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 12005 km
 
Rano w Patnie poszlismy na sniadanie do restaracji na dworcu kolejowym. Na dworcach mozna calkiem przyzwoicie zjesc, zwlaszcza rano gdy wszystkie inne przybytki sa jeszcze pozamykane. Po sniadaniu udalismy sie na dworzec autobusowy by dojechac do miasteczka Raxaul lezacego na granicy z Nepalem. Do dworca jechalismy riksza rowerowa w wielkim korku, halasie, spalinach. Dojazd zajal okolo 20min. Zaplacilismy 20 Rs a nasz ciężar wraz z bagazem wynosił okolo 160kg:) Wiec riksiarz mial co ciagnac a chudy byl jak patyk ( tak jak reszta riksiarzy i wiekszosc hindusow). Weszlismy do autobusu, ktory mial niby jechac do Raxaul ale pozniej w drodze sie okazalo, ze musimy sie jeszcze przesiasc do nastepnego autobusu.Z Patny wyjechalismy ok 11 rano a do Raxaul dotarlismy okolo 20 bez jedzenia i sikania:) W autobusie mielismy atrakcje w postaci filmu rodem z Bollywood a poniewaz siedzielismy przy samym glosniku to omal nie ogluchlismy. Film ten obejrzelismy 2 razy:) W drugim autobusie, po przesiadce siedzielismy za to przy oknie, w ktorym nie bylo szyby. To bylo dobre dopoki swiecilo slonce i bylo cieplo. Gdy jedank zaszlo slonce zrobilo sie zimno, krztusilismy sie od pylu unoszacego sie na drodze oraz gryzacego dymu. Wieczorem we wsiach zwykle jest ciemno, nie ma pradu i tubylcy rozpalaja ogniska, pala sie swiece lub lampki oliwne. Wyglada to dosyc strasznie, zombiasto gdy jadac autobusem widzi sie przez okno ciemne chatki, szalasy gdzieniegdzie ledwo oswietlone i przemykajace w tym polmroku sylwetki ludzkie. Ten stan jest najbiedniejszym w calych Indiach i takie wioski-widma ciagna sie kilometrami. Zreszta w miastach tez tylko niektore domy maja prad a bardzo wiele ulic jest bez oswietlenia. Raxaul to juz wygladalo jak po wojnie lub po jakims kataklizmie. Tam wogole nie ma pradu. Niektore budynki i hotele musza miec wlasne agregaty pradotworcze ktore wlaczaja tylko wieczorem gdy jest tak potrzeba. Na ulicach nie widzielismy asfaltu tylko chmury pylu po przejechaniu jakiegokolwiek pojazdu. A ruch tu duzy bo to miejscowosc graniczna z Nepalem i jezdzi tu masa ciezarowek. Po drodze spotkalismy japonczykow i razem udalismy sie do biura emigracyjnego ale bylo juz zamkniete i musielismy zostac tu na noc. Hotelik byl obskurny ale chociaz tani 268 Rs z Vat :) Kibelek w stylu hinduskim czyli kucany:) Zimna woda i masa komarow. Niechcialo sie nam juz rozpinac naszych moskitier tylko weszlismy do spiworow, natarlismy twarz i rece kremem anty komarowym, ktory kupilismy w Varanassi. Przy kupnie tego kremu wyszlo zabawne przejezyczenie Przemka, ktory zamiast poprosic krem anty mosquito poprosil o krem anty kosmito:)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (3)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Grzdacz

Dorotka i Przemek
zwiedzili 12% świata (24 państwa)
Zasoby: 159 wpisów159 332 komentarze332 871 zdjęć871 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
05.04.2011 - 06.04.2011
 
 
 
21.07.2008 - 24.07.2008