W Phang Nga znalezlismy najtanszy jak do tej pory hotel w Tajlandii i placimy za pokoj tylko 150 THB. Okazalo sie, ze mielismy racje i rzeczywiscie tutejsze ceny oferowanych wycieczek sa bardziej przystepne. Za calodzienny tour zaplacilismy 1600THB za dwie osoby. Oczywiscie zamiast luksusowej speed boat plynelismy zwykla, ta halasliwa upierdliwa lodzia zwana long tail. W ofercie nie ma plywania kajakiem ( co jednak i tak nam nie robilo roznicy bo tu mozna plywac kajakiem tylko z wynajetym wioslarzem, co uwazamy za trochę chory pomysl, przecież jesteśmy pełnosprawni :) a lunch jest w postaci pikniku na jakiejs kamienistej plazy a nie restauracji w muzulmanskiej wiosce na palach. Zatoka jest bardzo ladna jedank nasze zdjecia nie oddaja w pelni jej uroku, poniewaz pogoda byla pochmurna. Formacje skalne sa bardzo podobne do tych, ktore podziwilaismy wokol Phi Phi jednak tutejsza woda nie dorownuje jej czystoscia. Jest za to sporo grot w ktorych fajnie mozna by poplywac kajakiem ale to wspomniany wczesniej wioslarz decyduje gdzie i jak dlugo bedziesz plywal i gdzie sie zatrzymac. Blllleee to nie dla nas. Wyspa Bonda to dopiero przeludnione miejsce. Wala tam tlumy ludzi tylko dlatego, ze kiedys krecono tam film. Sama skala jest ciekawa ze wzgledu na swoj ksztalt ale raczej niepozorna i sporo jest podobnych skal w zatoce. a tlumy jednak tam nie wala. W dodatku rozstawiono mase straganow z kiczowatymi pamiatkami. Powyzsze stragany nie pozwalaja zrobic ladnych zdjec. Brakuje jeszcze tylko bud z lodami ( moze niedlugo sie tam pojawia) i restauracji z zawieszonymi na scianach rekwizytami z filmu. Wyspa bylaby calkiem przyjemnym miejscem gdyby nie ten rozglos wokol niej. Za wstep na wyspe placi sie 100THB ale zwykle ten koszt jest wliczony w koszt wycieczki. Bylismy tez w muzulmanskiej wiosce na palach przycupnietej przy jakiesj wysepce z wyrozniajaca sie wsrod domeczkow zlota kopula meczetu. Wioska jest skomercjalizowana, pelno tu restauracji z owocami morza i pasaz z pamiatkami. Bylismy takze w jaskini ( prawdopodobnie Diamond Cave, nie jestesmy pewni bo kierowca lodzi nie mowil po angielsku ani slowa, chyba,ze slowo "halo" mozna uznac za angielski :) ) w ktorej jest pelno stalagmitow,ktytow i gnatow. Mozna takze zobaczyc male nietoperki. spiace pod sklepieniem albo obudzone przez turystow latajace nad glowami.
Jutro jedziemy do Bangkoku ostatniego przystanku przed wylotem do Kolkaty:(
Najgorsze z tego wszystkiego jest jednak to, ze juz za 8 dni musimy wracac do Polski a wcale tego nie chcemy i caly czas kombinujemy co tu zrobic by jeszcze nie wracac. Ale coz, trzeba zarabiac na kolejny wyjazd bo podrozowac jest bosko:) ale na wlasna reke.