Z portu pojechalismy do Centrum miasta czyli Phuket Town a potem taksowka za 500THB na plaze Nai Yang w poblizu lotniska. Ceny za taksowki sa wysokie a dworzec autobusowy znajduje sie tylko w Phuket Town. Wlasciwie nie zamierzalismy zatrzymywac sie na Phuket ale chcielismy zwiedzic zatoke Phang Nga a nasz rewelacyjny przewodnik Pascala podawal, ze z Phuket latwo sie na nia dostac. Rzeczywiscie latwo sie dostac z pomoca biura turystycznego placxac za taka przytjemnos horendalne sumy od 2500 THB do 3500 THB za osobe za jedendzien wycieczki objazdowej. Dla nas zdecydowanie za drogo i postanowilismy nastepnego dnia udac sie do miasta Phang Nga miajac nadzieje, ze tam bedzie taniej. Na plazy Nai Yang jest pustawo, spokojnie a nawet sennie. Udalo sie nam znalezc maly domek z bambusa za 500THB. Jednak Phuket jest zdecydowanie nie dla nas. To prawda,ze ma ladne piaszczyste plaze ale wszystkie sa zagospodarowane, lezak przy lezaku i trudno znalezc chwile prywatnosci. To miejsce spodoba sie tym ktorzy chca leniuchowac cale dnie na plazy, poniewaz poza plaza nie ma tam, zadnych innych atrakcji. Oczywiscie nie liczac drogich wycieczek do odleglych wysp. My za czterodniowy pobyt na Phi Phi i dwukrotne wypozyczenie kajaka zaplacilismy mniej niz kosztuje jednodniowa wycieczka na Phi Phi z Phuket. Co innego plaza Patong. To istny raj dla tych, ktorzy lubia ciagla balange, tlumy i glosna muzyke. Tam beda sie czuli jak w raju ( my jak w piekle :) i wystarczyl nam sam przejazd taksowka by to stwierdzic. Naszym zdaniem Phuket jest jednak przereklamowane, chociaz ma ladne plaze to jednak nie brzydsze zakatki mozna znalezc w innych miejscach w Tajlandii oraz w innych krajach, jak na przyklad na Sri Lance czy w Kambodzy. Jednak ta nadmierna slawa powoduje wysokie ceny oraz masowy naplyw turystow, nie mowiac juz o nadmiernie rozwinietej infrastrukturze. Odwiedzilismy tylko zachodnie wybrzeze, byc moze wschodnia strona jest nieco inna. Na wschodnim wybrzezu znajduje sie kilka wysp, więc dzieki temu może jest tam ciekawiej.
Wieczorem nadeszla niezwykla nawalnica, z piorunami uderzającymi w morze. Byla to nasza pierwsza burza i deszcz od czasu Sri Lanki a dokladniej z Sigirijii gdzie po raz ostatni widzielismy deszcz podczas tej podrozy.